Eva Basta: Liczy się przyjaźń i zgranie w zespole!
Eva Basta to kobieta orkiestra. Śpiewa, tańczy i szefuje nie tylko w swoim zespole, ale również w firmach, które prowadzi. Twierdzi jednak, że jej sukces nie byłby możliwy bez ludzi, z którymi pracuje. Dąży do perfekcji i nie boi się żadnych wyzwań.
Eva, jesteś prawdziwym tytanem pracy. W tym roku nakręciłaś cztery klipy, z czego ostatnie trzy miały premiery miesiąc po miesiącu. Dodatkowo zajmujesz się także swoimi innymi biznesami oraz artystami i grasz ogromną liczbę koncertów. Jak udaje Ci się to wszystko godzić?
To kwestia dobrej organizacji, ale również pomocy zaufanych ludzi i przyjaciół. Sama nie dałabym ze wszystkim rady, gdyby nie przyjaźń i zgranie w moim zespole. Natomiast do spraw, które leżą poza naszymi kompetencjami, zatrudniam profesjonalistów, bo zależy mi na jak najlepszych efektach pracy i perfekcyjnym wizerunku. Od jakiegoś czasu korzystam z usług zawodowych stylistów, a do ostatniego klipu malował mnie Krzysztof Nadziejewic, wizażysta i make-upista Diora.
Klip do piosenki „Dla Ciebie, co chcesz” robi naprawdę wrażenie. Słyszałam, że dla zrealizowania przepięknych zdjęć na koniach, ryzykowaliście zapłacenie mandatu. Co to za historia?
Część zdjęć realizowaliśmy na specjalnie wydzielonym kawałku plaży w Koszalinie, by nie mieć zbyt wielu „mistrzów drugiego planu” w kadrze. Pomiędzy godziną 10:00 a 18:00 nie wolno wjeżdżać na plażę na koniach ani różnych niebezpiecznych pojazdach, więc ryzykowaliśmy, że jak przyjedzie straż miejska, to dostaniemy mandaty po 500 złotych od szkapy. Na szczęście skończyło się tylko na wizycie zabawnej pani z pieskiem, która chciała swojemu pudelkowi pokazać koniki z bliska (śmiech).
Uczyliście się jeździć konno specjalnie na potrzeby teledysku, czy już wcześniej mieliście opanowaną tę sztukę?
Ja kiedyś uczyłam się jeździć, zatem dla mnie była to tylko kwestia przypomnienia, a Mariusz nigdy wcześniej nie miał styczności z koniem, więc przed ujęciami przez godzinę szkolił się pod okiem instruktora. Niestety konie były trochę nieposłuszne i nie koniecznie chciały iść, tam, gdzie powinny.
Wrażenie robią również ciekawe samochody. Skąd je wzięliście?
W hotelu Verde, w którym się zatrzymaliśmy i w którym powstało kilka innych ujęć znajduje się muzeum starych samochodów. Niektóre były nawet z 1939 roku. Mogliśmy bez przeszkód korzystać z tych aut na potrzeby teledysku.
Niedawno zrobiliście jeszcze nieplanowany klip do piosenki „Serce nie facebook”. Podobno nie było tego w planach?
Tę piosenkę wrzuciliśmy do sieci w wersji audio, aby umilić naszym fanom czas oczekiwania na kolejny klip, którego premiera miała być we wrześniu, ale została przesunięta, bo kiedy zobaczyliśmy, jak bardzo spodobało się „Serce nie facebook”, którego oglądalność tak galopowała, że słupki oglądalności pokazywały ponad 2000 odsłon na godzinę, postanowiliśmy zrobić naszym słuchaczom niespodziankę w postaci klipu. Natomiast numer „Co mi zrobisz” ujrzy światło dzienne jeszcze w listopadzie.
Zatrzymam się jeszcze chwileczkę przy facebooku. Bardzo zdenerwowałaś się ostatnio, kiedy dostrzegłaś, że ktoś właśnie na tym portalu społecznościowym podszywa się pod Ciebie. Czy sprawa znajdzie finał w sądzie?
Zauważyłam kilka moich fałszywych profili. Niestety na niektórych ktoś, w sposób niecenzuralny odnosił się do ludzi, którzy myśleli, że to ja jestem po drugiej stronie komputera. Skierowałam sprawę do prawnika, ale kiedy napisałam w internecie, że niebawem wszystko może się skończyć w sądzie, nieprawdziwe profile poznikały niemal od razu. Mam nadzieję, że na zawsze.
W sieci pojawił się także projekt SiklaFą, który stworzyłaś razem z Mariuszem Basta. Czyżbyś chciała, żeby pokochała Cię również publiczność hip-hopowa?
Jeśli tak się stanie będzie nam bardzo miło. Bardziej jednak zależy nam, aby każda publiczność, nawet ta, która jest nam wierna od wielu lat, dostrzegła, że nie zamykamy się na żaden rodzaj muzyki, że mamy wiele pomysłów do zaoferowania. Zachęcam wszystkich, by posłuchali singla „W moich żyłach imię Twe”. Jestem bardzo ciekawa opinii, szczególnie ludzi, którzy nie znają mnie jako wokalistki disco polo.
Mojej uwadze nie mogła umknąć także Twoja przepiękna sesja zdjęciowa dla Mercedesa. Znalazłaś się w gronie wyjątkowych pań, których wizerunki na tle zabytkowych samochodów będą zdobić kalendarz na przyszły rok.
Zaproszono mnie do tego projektu, więc grzechem byłoby odmówić udziału w tak ekskluzywnej i pięknej sesji. Praca na planie zdjęciowym okazała się przyjemnym i ciekawym doświadczeniem. Może nie wypada mi się chwalić, ale efekty, nie tylko moich zdjęć są znakomite.
Rozmawiała Martyna Rokita
dla pisma „SuperHity Disco Polo” – kolekcja „Super Expressu” nr 5/2016