1989NEN to marka, która podbija serca indywidualistów – wywiad z projektantką – Kasią Saferną
Katarzyna Saferna projektuje i szyje w Wadowicach, ale jej niecodzienne, pełne zwierzęcych motywów stroje noszą indywidualistki w całej Polsce. Autorka marki 1989NEN stworzyła swój niepowtarzalny, indywidualny styl dla ludzi z niebanalną osobowością, pragnących wyróżnić się z tłumu, nie goniącymi za przemijalnymi trendami, lecz posiadającymi własny styl i charakter.
Tworzysz bardzo oryginalne stroje. Masz własną markę ubrań. Kiedy zaczęłaś interesować się modą?
Ciężko jest mi określić konkretną datę. Tak naprawdę, nigdy się nią nie interesowałam nadmiernie. Zawsze jakoś odbiegałam od tego co jest na topie, bo po prostu mi się nie podobało. Pamiętam, że jak byłam jeszcze nastolatką, koleżanki widząc mnie w mocno opiętych rurkach, gdy wówczas w sklepach królowały dzwony i szwedy miały niezły ubaw. Myślę, iż można przyjąć, że to zainteresowanie lub raczej pragnienie wyróżnienia się z tłumu i podkreślenia siebie jako indywidualistki towarzyszy mi odkąd pamiętam.
Czym się inspirujesz?
Inspiracją dla mnie jest moja nieograniczona wyobraźnia. To właśnie jej oddaję wodze i pozwalam tworzyć to, co chce.
Kto odkrył Twój talent do szycia?
Czy szycie to talent? Myślę że każdy jest w stanie nauczyć się tej czynności, więc nie przypisywałabym sobie tego jako mojego wielkiego talentu. Uważam, że moim atutem jest fakt, że jestem w stanie widzieć w kawałku materiału coś czego inni ludzie nie są w stanie sobie wyobrazić jako gotowy produkt i chyba to jest moją mocna stroną, bo przecież wyobraźni mi nikt nie ukradnie. Ale oczywiście są osoby, które mnie pchnęły do szycia to moja kochana pani Dorotka, genialna krawcowa, którą męczyłam przeróbkami i zawalałam pomysłami kolejnych uszytków. Nieraz prosto ze sklepu z nowym łupem biegłam do niej, że tutaj łatę naszyjemy, tutaj zamek tu coś zwęzimy itp. To ona mi zasugerowała, żebym kupiła pierwszą maszynę i wierzyła, że dam radę sama tworzyć, najpierw odzież dla siebie, a potem dla innych. I tak też się stało. Początki nie były łatwe, ale porady pani Dorotki i jej pomocna dłoń przy moich pierwszych sztukach zaowocowały. Muszę jeszcze wspomnieć oczywiście o moich bliskich, którzy również przyczynili się do tego, że dziś z powodzeniem szyję. To ich pomoc i wiara w moje zdolności, w które ja sama nie do końca jeszcze wierzę, przyczyniły się do tego że maszyna jest nieodłączną częścią mojego życia.
Każdą rzecz, którą sprzedajesz, szyjesz własnoręcznie. Dużo czasu zajmuje Ci uszycie jednej bluzy?
Nie mam określonej normy czasowej na wykonanie bluzy czy też innego tworu. Do każdej rzeczy podchodzę indywidualnie i dopracowuję ją jak tylko mogę, bo szyję przecież dla wyjątkowych ludzi, a przynajmniej za takich ich uważam swoich klientów. Jeśli uznaję, że bluza jest już dopieszczona maksymalnie, pakuję ją i wysyłam. Raz udaje się szybciej, raz wolniej. Najważniejsze, żeby efekt końcowy był zawsze WOW!
Czujesz się bardziej projektantką, czy krawcową? A może po trochu jedną i drugą?
Nie czuję się ani krawcową ani projektantką. Jestem po prostu sobą. Marka 1989nen i moje projekty, to nie trend lecz sposób wyrażania siebie w zabawny, kolorowy, emanujący pozytywną energią i ciut kontrowersyjny, ale zarazem uroczy sposób – taki szalony mix.
Przyznasz, że w dzisiejszych czasach to rzadkość, żeby projektant umiał szyć. Nawet największe nazwiska ze świata mody zlecają wykonanie swoich projektów innym.
Nie mnie oceniać co kto umie, czy też potrafi, ale uważam, że jeśli jesteś w stanie stworzyć jakiś projekt w głowie i przelać go na kartkę, to jesteś w stanie go również wykonać. Osobiście nie wyobrażam sobie projektowania bez umiejętności szycia, bo to tak jakbym piła z pustej szklanki. Naczynie jest, ale puste, bo kto lepiej widzi twój projekt jeśli nie ty sam?
Skąd pomysł na motywy zwierzęce jako printy Twoich ubrań? Zwierzęta są nieodłącznym elementem w moim życiu. Od dziecka uwielbiałam przebywać wśród zwierząt. One potrafią naprawdę dużo nauczyć i przy tym są bezinteresowne i bardziej ludzkie niż niejeden człowiek. Jako dzieciak przez wakacje jeździłam pomagać na drugi koniec miasta w fermie strusi, gdzie oprócz dość sporego ich stada była również para lam, kucy, koza i stadko owczarków niemieckich. Najpiękniejszą i największą nagrodą dla mnie była możliwość spędzenia z nimi czasu oraz ich poznania i oswojenia. Nawet na mojej stronie w internecie na głównym zdjęciu 1989 NEN widnieje piesio! To moja suczka, która została twarzą, a raczej pyszczkiem marki, którą tworzę i nie jest to przypadkowa grafika, tak samo jak printy na bluzach. Bluzy wyrażają moje zafascynowanie światem zwierząt, mój szacunek do nich i miłość. Zakładam, że ludzie, którzy kupują u mnie np. bluzę w zebry nie strzelają do nich na safari, bo takiej hipokryzji bym chyba nie udźwignęła.
Wspomniałaś, że nigdy nie goniłaś za światową modą, ale chyba śledzisz trochę obecne trendy?
Z trendami chyba jestem na bakier. Nie śledzę ich zbyt często i chyba nie chciałabym się w nie do końca wpisywać. Dla mnie 1989NEN to nie trend, ale sposób wyrażania siebie przez kolory, symbole i pozytywną energię w nich zawartą. Te ubrania są dla ludzi, którzy lubią podkreślać swój styl, a przecież trendy przeminą, a styl zostanie.
Twoje stroje zaczyna nosić coraz więcej gwiazd. To cieszy, że znane osoby, które kreują popkulturę sięgają po ciuchy z Twoim logo? Oczywiście, że cieszy i motywuje. To miłe, że osoby, które mają w swoich szafach ubrania od uznanych projektantów sięgają także po moje, stawiające pierwsze kroki na rynku mody dzieła. Nie dzielę jednak ludzi na bardziej, czy mniej ważnych. Wszyscy są dla mnie jednakowi. Każdy mój „uszytek” oddany nowym właścicielkom, bez znaczenie na status społeczny jest dla mnie powodem do zadowolenia.
Co z Twoich kolekcji cieszy się największym powodzeniem? Na jakie produkty masz największe zamówienia?
Kolorowe bluzy. Małymi kroczkami zaczynam przekonywać ludzi, że nie warto być tłumem, a jednostką.
Masz jakieś limity w swoich kolekcjach, czy szyjesz wszystko według zamówień jeśli tylko jest na to materiał?
Jeśli chodzi o limity to jeszcze muszę to dopracować, ale docelowo bluzy nie będą masowo produkowane. Chcę uniknąć efektu hurtowego „klonowania”. Mam naprawdę milion pomysłów na sekundę i myślę, że każdy znajdzie swoją perełkę w 1989NEN.
Jakie jest Twoje największe marzenie związane z modą?
Moje marzenie…Uwaga, teraz będę bujać w obłokach (śmiech). Chciałabym aby 1989NEN utworzyło nowy nurt frywolnego, beztroskiego i ciut ekstrawaganckiego indywidualizmu, nadało kolorów otoczeniu, uśmiechu i życzliwości na szarych ulicach. Nie bójmy się wyróżnić i nie wstydźmy się swojej inności, bo to dzięki niej jesteśmy niepowtarzalni.
Chodzisz czasem w ciuchach z sieciówek, czy nosisz wyłącznie własne projekty?
Kupuję głównie spodnie i kurtki. Bluzy, bluzki, czy sukienki to szyję i projektuję sama. Zdradzę, że niektórych nie publikuję z racji tego, że nie chce ich powielać. Ja też mam swoje modowe perełki (uśmiech).
Ludzie często pytają, jaka to marka, kiedy masz na sobie coś, co sama zaprojektowałaś i uszyłaś?
Reakcje są różne. Często ludzie się oglądają i z ich wyrazu twarzy można wyczytać wszystko. Jedni mają wielkie oczy i chyba niedowierzają, że taki cudaczek, to rzeczywistość, a u innych widzę ogromny pozytywny uśmiech. Natomiast od klientek wiem, że są zaczepiane i pytane o te ubrania.
Twoimi klientkami są głównie kobiety. Czy nie myślałaś o czymś fajnym dla panów?
To prawda głownie panie zaopatruję w swoje perełki. Jako, że sama jestem kobietą bardziej czuję damską stronę mody. Nieskromnie dodam, że zrobiłam kilka projektów bluz, koszulek, kominów i czapek, które poszły w ręce panów, którzy zakochali się preferowanych przeze mnie wzorach. Dla nich również 1989NEN jest otwarte.
Rozmawiała Martyna Rokita
fot. materiały projektantki