Paulina Drażba: „Nie potrafię żyć bez pracy”!

O gwiazdach, modzie i urodzie wie niemal wszystko. Piękna i zarazem bardzo pracowita dziennikarka podbija serca widzów.

Obecnie w wraz z Kasią Burzyńską w „Pytaniu na śniadanie” prowadzisz cykl „Czerwony dywan”. Czy droga do miejsca, w którym znajdujesz się teraz była trudna?

Nie traktowałabym tego w takich kategoriach. Cieszę się, że 7 lat temu dostałam szansę pracy w programie na żywo, w dużej stacji. Zanim pojawiłam się na wizji zajmowałam się wieloma innymi rzeczami, by poznać program od podstaw. Robiłam dokumentacje, reportaże, umawiałam gości, uczyłam się montażu, czytałam teksty lektorskie. To była świetna szkoła. Każda z tych umiejętności przydaje mi się dziś, w codziennej pracy. Oczywiście ta droga obfitowała w różne, dobre i złe momenty, niemniej jednak zawsze z uporem szłam do przodu i spełniałam marzenia. Dziś jestem wdzięczna zarówno tym, którzy mi pomagali, jak i tym, którzy mi tej drogi nie ułatwiali.

Zawsze chciałaś pracować w mediach?

Zawsze lubiłam być w centrum wydarzeń. Jako siedemnastolatka trafiłam do radia. Później był teleturniej na żywo, podczas którego przez godzinę prowadziłam konwersacje z uczestnikami i widzami – to było naprawdę duże wyzwanie. Pracowałam m.in. w telewizji iTV, „Superstacji”, „Wiadomościach”… Aż w końcu trafiłam do „Pytania na śniadanie”.

Niestety nie od razu na wizję…

Dlaczego „niestety”? (uśmiech). Pracę w „Pytaniu na śniadanie” zaczynałam od robienia dokumentacji, tydzień po tym, jak dołączyłam do zespołu zrobiłam pierwszy materiał, o śnie. W styczniu minęło siedem lat, odkąd związałam się z programem.

Pamiętasz dzień, kiedy po raz pierwszy stanęłaś przed kamerą?

Wbrew pozorom to bardzo trudne pytanie (uśmiech)… O ile dobrze pamiętam, było to w czasach licealnych. Wygrałam wówczas konkurs na wiersz walentynkowy i jako laureatka udzieliłam wywiadu, w którym opowiadałam o poezji. Kiedy miałam 19 lat zadebiutowałam na wizji jako prowadząca…teleturniej.

Z pewnością towarzyszyły ci ogromne emocje?

Na pewno bardzo się cieszyłam. Nie odczuwałam większego stresu, ponieważ miałam wokół siebie bardzo życzliwych ludzi. Atmosfera w studiu była naprawdę fantastyczna.

Nawiązując do konkursu poetyckiego, który wygrałaś przed laty. To była jednorazowa przygoda, czy może nadal piszesz wiersze?

Swego czasu pisałam dużo wierszy. Niektóre z nich ukazywały się w różnych gazetkach i zeszytach poetyckich. Teraz też pisuję, ale do szuflady.

Podobno po cichu marzysz o własnym autorskim programie. Jest szansa, że niebawem zobaczymy cię w roli gospodyni jakiegoś nowego programu?

Bardzo wierzę w swoje marzenia, ale mówię o nich wtedy, kiedy zaczynają się spełniać. Jestem zadowolona z tego, co na gruncie zawodowym osiągnęłam do tej pory, niemniej jednak wciąż chcę się rozwijać. Moda, uroda, gwiazdy są tym, co kocham. Cudownie, że mogę się zajmować tymi dziedzinami. Mam nadzieję, że wkrótce uda mi jeszcze bardziej rozwinąć te pasje. Ciągle na to czekam, ale nie mam ciśnienia, że muszę dostać swój program w tej chwili. Na wszystko przyjdzie czas.

Słyszałam, że masz opinię pracoholiczki…

Nie potrafię żyć bez pracy. Kiedy w „Pytaniu” mamy przerwę wakacyjną, zawsze wynajduję sobie jakieś zajęcie związane z zawodem, który jest moją wielką pasją. Jak robimy coś, co nas pasjonuje, nie odczuwamy zmęczenia. Gdy wychodzę z budynku na Woronicza, wcale nie cieszę się, że mam wolne. W domu przeglądam prasę, relacje z wydarzeń oraz blogi związane z modą… Nie jest to dla mnie żadnym wysiłkiem, a wręcz przeciwnie – przyjemnością.

Jakie relacje panują pomiędzy tobą a współprowadzącą „Czerwony dywan” Kasią Burzyńską?

Prawie się nie rozstajemy (śmiech). Jeśli nie jesteśmy obok siebie-piszemy, dzwonimy- musimy być w kontakcie, przecież na czerwonym dywanie cały czas coś się dzieje… Wspólna praca i zainteresowania sprawiły, że zbliżyłyśmy się do siebie również prywatnie. Bardzo się lubimy. Świetnie się rozumiemy i wzajemnie wspieramy. Możemy na siebie liczyć. Jesteśmy dobrymi przyjaciółkami.

Przyszło wam również poprowadzić całe sylwestrowe wydanie „Pytania na śniadanie”. Czy to oznacza, że niebawem z „Czerwonego dywanu” przeniesiecie się do głównego studia?

To było dla nas duże wyzwanie i kolejny zawodowy krok do przodu. Cieszę się, że sprostałyśmy zadaniu i nawet zebrałyśmy pochlebne opinie, zarówno od widzów, jak i od współpracowników. Co będzie dalej, zobaczymy (uśmiech).

Rozmawiała Martyna Rokita / Studio 69

Paulina-Drażba-1-681x1024